
Cenna wygrana na początek sezonu!
Przed pierwszym spotkaniem Śląska Wrocław w eliminacjach Ligi Europy Tadeusz Pawłowski miał tylko jeden znak zapytania w kontekście wyjściowej jedenastki. Zagadka została jednak rozwiązana na nieco ponad godzinę przed pierwszym gwizdkiem. Po podaniu składów dowiedzieliśmy się, że na murawie znalazło się miejsce dla Petera Grajciara, a na ławce rezerwowych musiał zasiąść Mateusz Machaj. Słowak zmieniał się w linii ataków z Jackiem Kiełbem i Flavio Paixao, którzy lawirowali pomiędzy grą na prawym skrzydle, a pozycją "dziesiątki".
Śląsk już od chwili losowania uznawany był za faworyta dwumeczu z wicemistrzem Słowenii, jednak gospodarze wraz z rozpoczęciem spotkania zdawali się nie zważać na wyroki ferowane przez specjalistów. Atakowali odważnie, a bramce Mariusza Pawełka zagrozili m.in. po bezpośrednim strzale z rzutu wolnego. Kapitan Śląska pokazywał jednak, że jest świetnie dysponowany i zarówno przy tej sytuacji, jak i przy kilku innych bronił wyśmienicie.
Z czasem zaangażowanie Słoweńców słabło, podobnie jak doping na Arenie Petrol. Śląsk przejmował inicjatywę na boisku, a kibice Śląska na trybunach. Głośny doping niósł zielono-biało-czerwonych w okolice pola karnego gospodarzy, a akcje ofensywnej czwórki WKS-u wyglądały coraz bardziej widowiskowo. Wydawało się, że strzelenie gola jest tylko kwestią czasu. Po nieco ponad pół godzinie gry wrocławianie objęli prowadzenie - z prawego skrzydła dośrodkował Flavio, futbolówka przeleciała nad Grajciarem, a akcję pięknym szczupakiem zamknął Robert Pich. Śląsk prowadził 1:0!
Podopieczni Tadeusza Pawłowskiego chcieli pójść za ciosem i jeszcze w pierwszej połowie rozstrzygnąć losy dwumeczu. Tuż przed przerwą dosłownie centymetrów zabrakło Tomaszowi Hołocie. Zawodnik grający dziś na pozycji defensywnego pomocnika nie sięgnął piłki po tym, jak Piotr Celeban przedłużył zagranie z rzutu rożnego. Po 45 minutach Śląsk zasłużenie wygrywał 1:0.
Po zmianie stron miejscowi nieco się ożywili i przeszli do śmielszych ataków, jednak na szczęście wrocławianie każdorazowo niwelowali ataki rywali w zarodku. W 55. minucie groźnie uderzał Mihovil Klapan, ale Piotr Celeban wyręczył Mariusza Pawełka wybijając piłkę na aut bramkowy. Po wznowieniu bramkarz WKS-u popisał się pewną i skuteczną interwencją. Śląsk został zepchnięty do obrony, ale gospodarze nie do końca wiedzieli jak mają zaatakować. Z kolei wrocławianie doskonale potrafili wyprowadzić kontrataki.
Kwadrans przed ostatnim gwizdkiem arbitra świetną okazję miał Karlo Teżak, który znalazł się w sytuacji sam na sam z Mariuszem Pawełkiem, ale kapitan WKS-u czysto interweniował i wygrał ten pojedynek. Zawodnik Celje padł w polu karnym, a miejscowi domagali się odgwizdania rzutu karnego, jednak tak się nie stało. Kilkadziesiąt sekund później Flavio mógł i powinien podwyższyć stan meczu. Portugalczyk znalazł się w podobnej sytuacji jak w pierwszej połowie Robert Pich, ale nie zamknął dobrze dośrodkowania Dudu i posłał piłkę obok bramki.
W końcówce tempo meczu nieco opadło, a oba zespoły chciały się skupić na budowaniu ataków pozycyjnych. Lepiej wychodziło to wrocławianom, bo w 82. minucie świetnie główkował Tomasz Hołota, ale niestety minimalnie niecelnie. Ostatecznie wynik nie uległ już zmianie, Śląsk wygrał na wyjeździe 1:0 i jest bliżej awansu do kolejnej rundy eliminacji Ligi Europy.
NK Celje - Śląsk Wrocław 0:1 (0:1)
Bramka: Pich 32
NK: Kotnik - Jakolić, Klemenćić, Alonso, Vidmajer, Klapan, Mrśkić (70 Teżak), Bajde (62 Vrhovec), Ahmedi (46 Omoregie), Firer.
Śląsk: Pawełek - Zieliński, Celeban, Pawelec, Dudu, Hołota, Hateley, Kiełb, Flavio (78 Ostrowski), Pich (90 Dankowski), Grajciar (69 Machaj).
żółte kartki: Klemenćić - Grajciar, Ostrowski.
sędzia: Enea Jorgij.
Zobacz również

Piast lepszy w Gliwicach

Porażka na start europejskiej przygody
