
Podsumowanie 14. kolejki T-Mobile Ekstraklasy
Zaczęło się w Łęcznej. Miejscowy Górnik podejmował Lechię i, jak to w Łęcznej bywa, goście nie zdołali pokonać beniaminka. Górnik w obecnym sezonie ciągle jest niepokonany na swoim stadionie. Niewiele brakowało, a gospodarzom udałoby się odnieść czwarte zwycięstwo w siódmym meczu na własnym boisku. Do 51. minuty podopieczni Jurija Szatałowa prowadzili bowiem 1:0, po golu Patricka Mraza. Wtedy jednak do siatki trafił Antonio Colak i uratował Lechistom punkt. W końcówce wspomniany Mraz dostał czerwoną kartkę, lecz gdańszczanie nie zdążyli wykorzystać gry w przewadze i zadać decydującego ciosu. Obie ekipy nie potrafią wygrać już od trzech spotkań.
Do Kielc, po trzecie zwycięstwo z rzędu, wybrała się krakowska Wisła. Ewentualny triumf nad Koroną pozwoliłby Wiślakom - chociaż na chwilę - rozsiąść się na wygodnym fotelu lidera. Kielczanie mieli zdecydowanie inne plany. Dla zespołu, który jeszcze niedawno przegrywał mecz za meczem i długo pozostawał w strefie spadkowej, trzecie spotkanie z rzędu bez porażki miało być dowodem, że nie tylko przez zmianę szkoleniowca można odmienić zespół. I było! Piłkarze Ryszarda Tarasiewicza po bardzo emocjonującym starciu pokonali Wisłę 3:2. W zwycięstwie pomogła im czerwona kartka pokazana Łukaszowi Burlidze w 73. minucie. Decydującą bramką na pięć minut przed końcem zdobył Olivier Kapo. Gospodarze mają już sześć punktów przewagi nad strefą spadkową. Wisła traci do lidera pięć oczek.
Kolejny mecz tej kolejki z udziałem Górników - tym razem tych z Zabrza - przyniósł nam kolejny podział punktów. Zabrzanie zremisowali 1:1 ze szczecińską Pogonią. Również w tym spotkaniu nie obyło się bez ostrej walki i czerwonej kartki. Za bardzo groźne wejście ujrzał ją w 73. min filar obrony gospodarzy - Błażej Augustyn. Wszystko co najważniejsze, wydarzyło się jednak wcześniej, w pierwszej połowie. Gol Zachary, po fantastycznej zespołowej akcji, nie wystarczył Górnikom do zwycięstwa. Choć Portowcy prezentowali się znacznie słabiej, jeszcze przed przerwą wyrównali i dowieźli remis do końca. Dzięki niemu szczecinianie zachowali pozycję w górnej ósemce tabeli.Ślązacy, mając dwa oczka więcej, plasują się dwie lokaty wyżej.
Pod Wawelem zagrały ze sobą drużyny z dołu tabeli - Cracovia i Zawisza Bydgoszcz. Pasy kontynuują swoją niezwykła serię - siedem kolejek z rzędu na zmianę wygrywają (u siebie) i przegrywają (na wyjeździe). Tym razem seria kazała wygrać i krakowianie wygrali. Trzeci kolejny mecz na własnym boisku przesądzili na swoją korzyść wynikiem 1:0. Dzięki temu, Cracovii znacznie bliżej do górnej ósemki, niż do strefy spadkowej. Zupełnie inaczej jest w Bydgoszczy. Zawisza jest co prawda bardzo bezkompromisowy - zaledwie jeden remis do tej pory - ale proporcje zwycięstw do porażek zdecydowanie odbiegają od oczekiwań kibiców. Gol Rakelsa z 56. min zdecydował bowiem o jedenastej porażce podopiecznych Mariusza Rumaka. Bezpieczne miejsce w lidze uciekło już na siedem punktów.
Szlagier kolejki tym razem czekał nas we Wrocławiu. Śląsk podejmował Lecha Poznań. Spotkanie nie zawiodło, był to prawdziwy hit z krwi i kości. Rekord frekwencji na wrocławskich trybunach, dużo emocji, sytuacji podbramkowych, parad bramkarskich. Nie zabrakło również tego, co jest solą piłki - bramek. Obie ekipy strzeliły po jednej i wszyscy zainteresowani zgodnie stwierdzili, że jest to sprawiedliwy remis. Lechici objęli prowadzenie w 2. min za sprawą Jevticia, wyrównał dwadzieścia minut przed końcem - były gracz Kolejorza - Mateusz Machaj, strzelając swojego pierwszego ligowego gola dla WKS-u. Dzięki temu punkcikowi, Śląsk awansował na drugie miejsce, ale nieco uciekła mu Legia. Lech, z 22 punktami na koncie, jest piąty i traci do wrocławian pięć oczek.
Niedziela w ekstraklasie zakończyła się w Warszawie. Liderująca Legia podejmowała dołujący ostatnio Ruch Chorzów. Faworyci zwyciężyli 2:1, w czym nie przeszkodziło im nawet wystawienie przez trenera Berga mocno eksperymentalnego składu. Eksperymenty zdały egzamin - tacy piłkarze jak Szwoch, Kalinkowski czy Ryczkowski mogą w przyszłości stanowić o sile Legii. A już teraz potrafią być ważni. Szwach wywalczył karnego, którego na gola zamienił Orlando Sa, zaś Ryczkowski strzelił drugą bramkę, po świetnej akcji weterana - Marka Saganowskiego. Niebiescy odpowiedzieli za sprawą Grzegorza Kuświka, ale nie było ich stać na wyrównanie. Zmiana trenera z Kociana na Fornalika na razie nie pomaga - Ruch przegrał trzeci mecz z rzędu i do bezpiecznego miejsca traci już sześć oczek. Legia, z 29 punktami na koncie - przewodzi tabeli.
W tej kolejce mieliśmy wyjątkowo „grany poniedziałek”. Pierwszego dnia tygodnia odbyły się bowiem aż dwa spotkania. W pierwszym z nich - Podbeskidzie Bielsko-Biała podejmowało u siebie Piasta Gliwice. Dość niespodziewanie, oglądaliśmy całą kanonadę goli, z której ostatecznie zwycięsko wyszli piłkarze gości, wygrywając 4:2. Honor Górali próbował ratować Marek Sokołowski, zdobywca dwóch bramek, ale na niewiele się to zdało. Piastunki zagrały świetne zawody w ofensywie, potwierdzając wysoką formę zaprezentowaną w Pucharze Polski. Kilka dni temu gliwiczanie rozbili bowiem 5:0 GKS Bełchatów, awansując do ćwierćfinału. Cztery stracone bramki, to najwięcej w historii Podbeskidzia na własnym boisku.
Ostatnim meczem czternastej serii był pojedynek Jagiellonii Białystok z GKS-em Bełchatów. Starcie zapowiadało się bardzo ciekawie - miały się bowiem zmierzyć chyba dwa najbardziej pozytywne zaskoczenia tego sezonu - wicelider przed z Białegostoku i 5. zespół tabeli, beniaminek z Bełchatowa. Dodatkowym smaczkiem była konfrontacja najlepszego strzelca ekstraklasy - Mateusza Piątkowskiego, zdobywcy 11 goli, z najlepszą defensywą ligi - obrona GKS-u straciła do tej pory… 11 goli. Dwunastego nie było, to żelazna obrona zatriumfowała. Podopieczni Kamila Kieresia wygrali 1:0, po golu Bartosza Ślusarskiego. Udanie zmazali plamę z pucharowego 0:5 z Piastem. Po tym meczu Brunatni wskoczyli na czwarte miejsce w tabeli, tracąc w tej chwili już tylko dwa oczka do trzeciej… Jagiellonii.
Wyniki 14. kolejki T-Mobile Ekstraklasy
Piątek (31 października)
Górnik Łęczna - Lechia Gdańsk 1:1 (1:0)
Korona Kielce - Wisła Kraków 3:2 (1:0)
Niedziela (2 listopada)
Górnik Zabrze - Pogoń Szczecin 1:1 (1:1)
KS Cracovia - Zawisza Bydgoszcz 1:0 (0:0)
Śląsk Wrocław - Lech Poznań 1:1 (0:1)
Legia Warszawa - Ruch Chorzów 2:1 (1:0)
Poniedziałek (3 listopada)
Podbeskidzie Bielsko-Biała - Piast Gliwice 2:4 (0:2)
Jagiellonia Białystok - GKS Bełchatów 0:1 (0:1)
Zobacz również
