
Podsumowanie 7. kolejki Ekstraklasy
W piątek, po pojedynku Podbeskidzia z Lechią mogła nas czekać już pierwsza zmiana szkoleniowca w 7. kolejce Ekstraklasy. Warunek? Nie zdobycie punktów przez bielszczan lub gdańszczan. Piłkarze obydwu zespołów postanowili jednak zadbać o los swoich szkoleniowców i podzielili się punktami. Warte odnotowania jest trafienie Ariela Borysiuka, który uskrzydlony powołaniem do kadry narodowej zdobył piękną bramkę po uderzeniu z dystansu.
Gorąco na ławce trenerskiej mogło zrobić się również w Krakowie, w przypadku porażki Wisły w meczu przyjaźnie ze Śląskiem. Kazimierz Moskal mógł jednak porządnie odetchnąć z ulgą. Jego podopieczni świetnie poradzili sobie z wrocławianami i zwyciężyli 4:2. Odwagi w szkoleniowca Białej Gwiazdy może wlać również zachowanie kibiców, którzy po końcowym gwizdku śpiewali: „Moskal Kazimierz - nie rusz Kazika, bo...”. Słowa wsparcia z trybun z pewnością mogą się przydać w następnych meczach Wiślaków.
W sobotę pierwszy gwizdek Ekstraklasy zabrzmiał w Gliwicach, gdzie faworyzowany Piast podejmował Górnika Łęczna. Piastunki byłyby liderem Ekstraklasy nawet po potencjalnej porażce, jednak gracze Radoslava Latala nie zamierzali pozostawiać pola do popisu matematyce i widowiskowo rozprawili się z ekipą Jurija Szatałowa. Górnik po dobrym starcie już zadomowił się chyba na stałe w dolnych rejonach ligowej tabeli.
Tak jak faworytem w wyżej opisanym spotkaniu był Piast, tak w starciu Zagłębia z Ruchem za pewniaka do zwycięstwa uznawać można było drużynę Waldemara Fornalika. Niebiescy nie sprostali jednak wymaganiom i zostali zaskoczenie przez Miedziowych. Efektem było trzybramkowe prowadzenie, które zmniejszyć w końcówce potrafił jedynie Łukasz Surma ratując honor zespołu z Chorzowa.
Dzięki zwycięstwu ze Śląskiem Wisła Kraków pozostała jedną z dwóch drużyn w Ekstraklasie, która jeszcze nie przegrała spotkania w bieżących rozgrywkach. Drugą z takich ekip, była szczecińska Pogoń grająca w sobotę z Koroną. Szczecinianie objęli prowadzenie w spotkaniu, lecz stracili je jeszcze przed gwizdkiem kończącym pierwszą połowę. Na szczęście dla ekipy Czesława Michniewicza więcej bramek nie oglądaliśmy i status „niepokonanych” przysługuje nadal również Portowcom.
Przed tygodniem Górnik Zabrze zdobył premierowy punkt na plus w bieżącym sezonie, a w niedzielę liczył na dołożenie do swojego dorobku pierwszego zwycięstwa. Tego jednak podopiecznym Leszka Ojrzyńskiego nie udało się zrealizować, choć i tak mogą się oni cieszyć, że uzyskali w starciu z Cracovią „oczko”. Pasy mogą z kolei czuć się zawiedzione, bo przez podział punktów w Zabrzu powiększyła się ich strata do liderującego Piasta Gliwice.
W przedkolejkowej zapowiedzi pisaliśmy, że... beniaminek z Niecieczy przystopował w swoich ekstraklasowych podbojach. Gracze Termaliki postanowili więc utrzeć nam nosa i to dość brutalnie, na co najbardziej mogą narzekać aktualni mistrzowie Polski. Lech dość znacząco przegrał w Mielcu ze „Słonikami”, które mają już na swoim koncie 9 punktów. Kolejarze w swoim dorobku mają... zaledwie 4 „oczka”...
7. kolejkę Ekstraklasy zakończyliśmy w Białymstoku, gdzie Jagiellonia podejmowała warszawską Legię. Na boisku padł remis 1:1 i (mając w pamięci ostatnie pojedynki tych drużyn) zabrakło kontrowersji. Wszystko co najważniejsze działo się więc na boisku, a najbardziej istotna mogła okazać się być bramka Macieja Gajosa. Jeśli słuchać transferowych plotek - ostatnia w żółto-czerwonych barwach.
Kolejka 7.
Piątek, 28 sierpnia
Podbeskidzie Bielsko-Biała - Lechia Gdańsk 1:1 (1:1)
Wisła Kraków - Śląsk Wrocław 20:30 4:2 (2:1)
Sobota, 29 sierpnia
Piast Gliwice - Górnik Łęczna 3:0 (2:0)
Zagłębie Lubin - Ruch Chorzów 3:1 (0:0)
Korona Kielce - Pogoń Szczecin 1:1 (1:1)
Niedziela, 30 sierpnia
Górnik Zabrze - Cracovia 1:1 (1:1)
Termalica Bruk-Bet Nieciecza - Lech Poznań 3:1 (2:0)
Jagiellonia Białystok - Legia Warszawa 1:1 (0:1)
Zobacz również
