
Przywitanie samuraja i pewna wygrana
Dzięki dobrym warunkom atmosferycznym murawa na stadionie przy ul. Oporowskiej odpoczęła trochę w ostatnich dniach i tym razem Śląsk bez problemów mógł rozegrać spotkanie sparingowe w swoim własnym domu. Możliwość oglądania WKS-u z trybun legendarnego obiektu ściągnęła na stadion sporą ilość kibiców, którzy po raz pierwszy mogli zobaczyć w akcji najświeższy nabytek Trójkolorowych Ryotę Moriokę.
Od pierwszego gwizdka spotkanie przebiegało spokojnym tempem. W początkowych minutach to WKS częściej utrzymywał się przy piłce, ale po akcjach zyskiwał tylko rzuty rożne i wrzuty z autu na wysokości pola karnego przeciwnika. Groźniej zaatakowali przyjezdni, którzy w 8. minucie zdobyli nawet gola. Po dośrodkowaniu z głębi pola ładnym uderzeniem głową popisał się Łukasz Wroński, który sprawił, że piłka przelobowała Mariusza Pawełka i wpadła do siatki. Na szczęście dla Trójkolorowych, gracz GKS-u, w momencie podania znajdował się na pozycji spalonej i jego trafienie nie zostało uznane.
Podopieczni Romualda Szukiełowicza odpowiedzieli po pięciu minutach. Świetnym prostopadłym dograniem do Krzysztofa Ostrowskiego popisał się Ihor Tyszczenko. „Ostry” powalczył z defensorami gości i miękko dośrodkował wprost na głowę Ryoty Morioki, który oddał mocny strzał - niestety złapany pewnie przez Krakowiaka. Po 120 sekundach ładnie w polu karnym Brunatnych odnalazł się jeszcze Kamil Biliński, ale jego sprytny strzał minimalnie minął bramkę GKS-u.
Śląsk nadal atakował i szukał kolejnych okazji do trafienia. Po kilku chwilach efektownym dryblingiem w środku pola popisał się Morioka i idealnie dograł do Kamila Bilińskiego. Wychowanek zielono-biało-czerwonych zdołał oddać mocny strzał, ale przytomnie jego próbę zatrzymał Krakowiak. Nieskuteczność pod bramką przeciwnika sprawiła, że po pierwszej 30-minutowej części gry utrzymywał się bezbramkowy remis.
W drugiej z zaplanowanych części gry przewaga Śląska zaczynała zarysowywać się coraz wyraźniej. Ciągle aktywny był Japończyk Morioka, który swoimi podaniami wypracowywał wolne przestrzenie kolegom z zespołu. Wojskowi dochodzili do sytuacji strzeleckich, ale ciągle brakowało im skuteczności, by pokonać golkipera GKS-u.
Goście nie stwarzali większego zagrożenia pod bramką Mariusza Pawełka. W drugiej części spotkania warto z ich strony odnotować jedynie strzał z dystansu Petra Zapalaca, który przeleciał jednak wyraźnie nad poprzeczką świątyni naszego golkipera.
Gdy wydawało się, że i druga część gry skończy się bez bramek, do akcji ponownie wkroczył Ryota Morioka. Kamil Biliński świetnie odebrał piłkę przeciwnikowi i dzięki dwójkowej akcji z Krzysztofem Ostrowskim znalazł się w strzeleckiej pozycji. Uderzenie naszego napastnika zostało jeszcze wyblokowane przez defensorów z Bełchatowa, ale świetnie za piłką podążył nowy japoński nabytek Śląska i skierował ją do siatki!
Po 60 minutach przyszedł czas na zmiany, bowiem trenerzy obydwu zespołów wymienili praktycznie całe jedenastki. W zespole Śląska na murawie pozostał jedynie Morioka, który ku uciesze kibiców na Oporowskiej, nadal błyszczał. Jednak to nie Japończyk wpisał się ponownie na listę strzelców, a wprowadzony na boisko Jacek Kiełb. „Ryba” kilka chwil po wznowieniu gry zdecydował się na uderzenie z dystansu i uczynił to na tyle mocno i precyzyjnie, że zapewnił naszej drużynie drugiego gola.
W ślady bardziej doświadczonego kolegi pod koniec trzeciej części dzisiejszego sparingu chciał pójść Maciej Pałaszewski. Młodzieżowy reprezentant Polski uderzał z narożnika pola karnego po długim rogu bramki Brunatnych, ale minimalnie przestrzelił.
W ostatniej części spotkania nie obejrzeliśmy zbyt wielu klarownych sytuacji. W 96. minucie groźne zaatakowali goście, ale fantastyczną interwencją popisał sie Jakub Wrąbel, który instynktownie zatrzymał strzał przeciwnika z bliskiej odległości.
Śląsk chciał odpowiedzieć kolejną próbą z dystansu. W 104. minucie pięknie do uderzenia lewą nogą złożył się Dudu Paraiba, lecz strzał Brazylijczyka nie znalazł drogi do bramki przyjezdnych. Znalazł ją 5 minut później Konrad Kaczmarek, który świetnie zamkną akcję Dudu i wpakował piłkę do pustaj bramki ustalając wynik drugiego sparingu Śląska w trwającym okresie przygotowawczym.
Śląsk Wrocław - GKS Bełchatów 3:0 (0:0, 1:0, 2:0)
Bramki: Morioka 57, Kiełb 63, Kaczmarek 109
Śląsk (1-60): Pawełek - Tyszczenko, Celeban, Dvali, Pawelec - Hateley, Hołota - Ostrowski, Morioka, Gosztonyi – Biliński
Śląsk (61-120): Abramowicz (90 Wrąbel) – Zieliński, Wiech, Kokoszka, Dudu Paraiba – Gecov, Grajciar – Kiełb, Morioka (70 Pałaszewski), Dankowski - Kaczmarek
GKS (1-60): Krakowiak (31 Lenarcik) – Klemenz, Michalski, Cverna, Flis – Szymański, Kuban – Wroński, Flaszka, Zapalac – Gierszewski
GKS (61-120): Kamil Bruchajzer – Mikołaj Bociek, Damian Michalski, Marcin Wdowiak, Mateusz Szymorek – Patryk Rachwał, Piotr Witasik – Avghan Papikyan, Patryk Nouri, Piotr Góralczyk – Cezary Demianiuk
Zobacz również

Piast lepszy w Gliwicach

Porażka na start europejskiej przygody
