
Tom Hateley: Święta w Anglii
Angielski pomocnik WKS-u przerwę świąteczną wykorzystuje przede wszystkim na nadrobienie małżeńskich powinności. - Po zakończeniu treningów w pierwszej kolejności udałem się z moją żoną na zaległy miesiąc miodowy, bo jeszcze nie mieliśmy okazji, by z niego skorzystać. Złapaliśmy trochę słońca, odpoczęliśmy i pojawiliśmy się w Londynie z samego rana w dzień Wigilii - opowiada Tom Hateley.
- Święta spędzamy razem z rodzinami siedząc przy stole zastawionym jedzeniem. Moja mama wspólnie z dwiema siostrami mieszka w Anglii. Trzecia siostra żyje w Australii, więc to jedyny moment, aby zgromadzić w domu wszystkich członków rodziny. Głównym i praktycznie jedynym daniem jest wielki, pieczony indyk. Kolacja wigilijna zaczyna się o 22, a poza indykiem można na niej znaleźć tradycyjny pudding, polany sosem z brandy. To danie potrafi nieźle rozgrzać, zwłaszcza w mroźne świąteczne dni - podkreśla defensywny pomocnik zielono-biało-czerwonych.
- Dorastałem w piłkarskiej rodzinie i Święta zawsze wiązały się z Boxing Day. To czas, gdy rozgrywa się dużo meczów piłkarskich i jako dziecko zawsze spędzałem go na stadionie, a później, już jako zawodnik, na boisku. Teraz to dla mnie trochę dziwne, bo w tym roku raczej zasiądę przed telewizorem, by oglądać spotkania, w których wystąpią moi znajomi. Nie wiem jak zniesie to moja żona, bo też nigdy nie miała mnie tak dużo obok siebie w tych dniach - podsumowuje z uśmiechem angielski zawodnik.
Świąteczny czas to oczywiście okres dzielenia się prezentami. Jak wygląda to na Wyspach Brytyjskich?
- Tradycją w Anglii jest wkładanie prezentów do wielkich świątecznych skarpet, które zwykle zawisają obok kominka. Zazwyczaj są w nich skarpety, krawaty i inne drobne upominki. Czasami możesz mieć szczęście i znajdziesz w niej coś większego. Mam dużą rodzinę, więc liczę, że jak zwykle znajdę wśród prezentów coś satysfakcjonującego - dodaje na zakończenie Tom Hateley.
Zobacz również
